Komentarze: 0
Jak zawsze najgorsza... ja o duzo nie prosze... poprostu chce ady oni choc troche sie mna zainteresowali... niby rodzice... najblizsze mi osoby... wzupelnosci mnie nie znajace... dawno juz sie przed nimi zamknelam... probowałam... to nie tak ze nie... chcialam miec w nich oparcie... ale nie nie dało sie... ile razy przychodze z czyms do mamy to kaze mi wyjs z pokoju,niechce słuchac moich problemow... mowi ze jestem na tyle dorosła by radzic sobie sama... ale od zawsze tak mowi... czuje sie nie kochana... cały czas tylko pretensje i krytyka... zle mi z tym... nawet nie pamietam kiedy ona mnie ostatni raz przytuliła... zeby przyszła i zapytała sie co u mnie... teraz zaczełam studia... i ani razu nie zapytała sie czy mi sie podoba... czy poznałam kogos... nic zero pytan... ona daje mi tylko pieniadze i mysli ze to jest cała miłosc... moze dlatego ze cała jej uwaga kreci sie wokol Patrycji... dlamnie juz nie starczyło jej checi... dlaczego ja we wszystkim na wstepie jestem skreslona... ciezko mi z tym... zero wsparcia, teraz mnie to najbardziej boli... bo jak chodziłam do liceum to miałam na codzien Kasiola i zawsze mogłam sie do niej zwrucic i powiedziec o wszystkim... ale teraz ona jest bardzo zajeta, tez zaczeła studia i ma straszny plan zajec i niewiem kiedy bedziemy sie widziec... za niedługo moje urodziny wiec moze uda mi sie zaprosic ja gdzies na mily wieczor... oderwałabym sie od tego wszystkiego...
Straszna marzycielka ze mnie... zawsze uciekałam do tego wspanialego swiata,ktory sobie wyobrazałam... juz wiele razy sie przejechałam na tym... bo chciałam zeby w zyciu tez tak było... ale nie... nigdy mi sie nic nie udaje... nawet wiez z pewnym ktosiem umyka... to tez boli... bo juz marzyłam... a teraz sie boje... najzwyczajniej sie boje ze go strace... dawno tak nie płakałm jak dzisiaj... bo wszystko sie wali... niemoge sobie z tym wszystkim poradzic... nierozumiem tego... niech mnie ktos przytuli... ale nikogo tu nie ma...