Beznadziejna pogoda za oknem,niewiadomo co z soba zrobić.Wczoraj z nudów zrobiłam dla rodzinki obiad...To był mój debiut kulinarny bo tak naprawde to ja trzymam sie zdala od kuchni...Okrutnie brzydze sie zmywania naczyń i tego rodzaju rzeczy...Ale wczoraj mnie coś tchneło i upichciłam sałatke grecką i kotlety z sera i szynki.Tak im to posmakowało,że jestem zmuszona to dzisiaj powtórzyć...I teraz stwierdzan że nawet to niejest takie złe...
W sobote wyjeżdżam w bieszczady...tylko ta pogoda jest odrażająca...okrutnie sie boje,tego że sie nawet nie rozbijemy przez ten deszcz,ale moze jakos to bedzie...musze sie tylko zaopatrzyc w gumiaki i płaszcz przeciwdeszczowy...a reszta to luzik...Jade z rodzicami i koleżankami siostry wiec może bedzie fajnie...A zreszta to w Terce zawsze jest fajnie,cisza,spokój,zieleń,szum rzeki,poprostu odlot...do sklepu 2 kilosy i to jest to co lubie...Takie oderwanie od codzienności...